środa, 20 kwietnia 2016

Wycieczka [O]


Dobry! Długo myślałam, czy opublikować tego one shota, ponieważ pisałam go ponad pół roku temu i wydaje mi się nieco słaby, naciągany. Ale cóż, różne się rzeczy pisze, a że kolejny Kaulitzcest w trakcie pisania... Więc wprowadziłam drobne poprawki i proszę.

_____________________________________________________________


Życie bywa niesprawiedliwe. Tak właśnie pomyślał Will, kiedy dostał nakaz od swej wspaniałej rodzicielki, oprowadzenia po okolicy syna jej starej, dobrej koleżaneczki, gdyż ten właśnie przyjechał ze szkoły odległej setki kilometrów stąd, na wakacje i nie orientuje się w terenie. Darmowa wycieczka. Świetnie. W dodatku zapewne przez dwa miesiące będzie musiał go niańczyć. Owszem, mógłby tego nie zrobić, ale jego matka potrafi stać się największym koszmarem. To była beznadziejna sytuacja. Teraz, zamiast zajmowania się dwa lata starszym od niego samego blondynem, mógłby spędzić miłe popołudnie z kumplami, wspólnie oglądając mecz i zajadając się serowymi chrupkami.

Willowi wymiotować się chciało od patrzenia na blondwłosego Jamesa, który zachwycał się wszystkim, co zobaczył. No bo co takiego ciekawego może być w marszu wiewiórek? Chłopak, zatrzymywał się raz na jakiś czas, po czym rozglądał uważnie, co, i tak poirytowanego już, ciemnowłosego nastolatka doprowadzało do szału. Zdecydowanie go nie lubił. A może to zazdrość? James uczy się w prestiżowej szkole, ma ambicje oraz plany. A on? Monotonne życie w ogólniaku. Żadnych ciekawych wydarzeń, nic. Zero. Nurtowało go więc, co tutaj, w malutkim, nudnym i niepopularnym miasteczku, robił ktoś taki? James był swego rodzaju zagadką. Z opisów innych jest miły, uprzejmy i kulturalny. Ma cechy, których brakuje dużej populacji dzisiejszej młodzieży. Nie wolno zapominać, że blondyn jest bardzo inteligentny, a zarazem... Ładniusi. Ma specyficzną urodę. Drobne ciało, delikatne rysy twarzy, jasna karnacja i nieco kobiece oczy. Jest raczej mało męski. Will zaczął się nawet zastanawiać, czy przypadkiem nie ma do czynienia z transwestytą. Oczywiście, nic do takich ludzi nie ma.
- Will, dziękuję ci, za poświęcony czas. Ten las jest wspaniały.
Do ciemnowłosego dopiero teraz dotarło, w jakim konkretnie miejscu się znajdują. Przedtem mało go to interesowało. Na każde prośby odpowiadał cichym mruknięciem, a jego ciało automatycznie kierowało się w dane miejsce. Mimo, że nie pierwszy raz słyszał głos Jamesa, dopiero teraz odkrył, że jest naprawdę męski. Nie piskliwy, nie wysoki, tylko typowo męski. Mocny i śmiały, co nie pasowało do jego wyglądu. Chociaż trzeba przyznać, że dodawał mu powagi.
James był niezadowolony z faktu, że jest postrzegany jako intruz. Między nimi panowała niezręczna cisza, czego nie cierpiał. Chciał to przerwać, więc obmyślił mały, chytry plan. Co z tego, że takie rzeczy w jego wieku w ogóle nie powinny pojawiać się w jego głowie? Niby niespecjalnie potknął się wpadając do nieszczęsnego dołu. Nie mógł, a raczej nie chciał z niego wyjść, więc poprosił Willa o pomoc. Los chciał, aby i ten nerwowy chłopak utkwił w niewielkiej dziurze. Poleciał wprost na Jamesa. Dzieląca ich cienka warstwa ubrań była niczym dla ciemnowłosego. W tej chwili czuł się zawstydzony. To on skradł blondynowi jego barwę dojrzałego buraka, która zwykle zdobiła jego policzki. Teraz, z szeroko otwartymi ustami obserwował zadziorny uśmieszek blondyna, który nie dawał żadnych oznak zakłopotania. Podobało mu się to. Zdecydowanie. Po krótkiej chwili wzajemnego wpatrywania się sobie wzajemnie w oczy, James musnął usta Willa. Niezwykle delikatnie, choć wyraźnie
- C... Co... Co ty wyprawiasz?! - wypowiedział zachrypniętym głosikiem Will, na co James jeszcze bardziej pokazał swe białe zębiska. W oczach blondyna pojawił się niezwykły błysk pełen pasji, zadowolenia i jakiegoś niezidentyfikowanego uczucia. Oczarował Willa. Mimowolnie pomyślał, że może te dwa miesiące nie będą takie złe...?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz