niedziela, 29 maja 2016

Razem [F]


Kaulitzcest (w domyśle)

_____________________________________________________________


 Gitarzysta leżał swobodnie w miękkiej pościeli i wpatrywał się nieprzeniknionym wzrokiem w sufit. W pomieszczeniu panował mrok. Jedynym światłem był blask księżyca wpadający przez okno. Mężczyzna brał głębokie, równomierne wdechy. Z równie spokojnym tempem wydychał nagromadzone w płucach powietrze. Trzymał w ustach papierosa. Tej nocy wyjątkowo nie mógł zasnąć, a biała rurka go odprężała.
Podziwiał białe obłoki dymu. Nie czuł zmęczenia. Był zrelaksowany. Niepotrzebne rzeczy nie zajmowały mu myśli. Wszystko jakby wyparowało. Miał wrażenie, że coś się wydarzy i musi tego wyczekiwać. Pogrążony w bezdźwięcznym rodzaju transu, nasłuchiwał. Głębokiej ciszy towarzyszył odgłos oddychania oraz, niemal niesłyszalne, kołatanie serca. Było to uspokajającą pieśnią.
 Nagle zaczął padać deszcz. Wręcz lać. Straszliwie hałasował, gdy wielkie krople uderzały o podłoże. Jakiś czas później - może sekundę, minutę albo godzinę - granatowe niebo rozświetlił biały błysk. Jego skutkiem był niesamowity trzask. Burza. Tom naprawdę ją lubił. Było coś niezwykłego w podziwianiu jasnych błyskawic. Niezwykłego, a jednocześnie nieco przerażającego. Pioruny były przecież nieobliczalne. Dajmy na to, że uderzyłyby w drzewo stojące przy ulicy - to mogłoby mieć katastrofalne skutki. Na szczęście on jest ukryty w swoich przytulnych czterech ścianach. A już wkrótce miał dołączyć do niego brat. Zawsze tak było. Kolejny powód, by lubić burzę. Bill udawał, że bał się jej, dlatego przychodził do niego. Obdarowywał go wtedy opieką. Gdy byli tak blisko, wdychał jego naturalny zapach przemieszany z wonią słodkich perfum. Choć nie są już ośmioletnimi dziećmi, pozwalali sobie na drobne czułości. Każdy, kto ich znał, uważał to za całkowicie normalne. I rozczulające.
- Tom? - drzwi skrzypnęły, a w nich ukazała się czupryna. Mężczyzna zaprosił bliźniaka do środka niedbałym ruchem ręki. Chwilę później poczuł uginający się materac i znajome ciepło. Bill leżał wtulony w drugie ciało. Głowę miał opartą na umięśnionym ramieniu. Ręce zacisnął na torsie brata, a nogi owinął wokół tych drugich. Westchnął, gdy ukochana dłoń zaczęła bawić się jego niesfornymi włosami. Uwielbiał spędzać tak czas - w objęciach Toma. Czuł się wtedy naprawdę bezpiecznie. Na zewnątrz mogłaby trwać krwawa rzeź, a jego odczucia i tak pozostałyby niezmienne. Towarzyszyło mu jednak to dziwne uczucie, gdy oszukiwał swojego bliźniaka. Tak, Bill kłamał mu w żywe oczy. Prawda jest taka, że byłby w stanie przetrwać sam czas burzy. Już od kilku lat jego strach znacznie osłabł, jednak nie potrafił zrezygnować z tej bliskości. Więc wymuszał dreszcze i wzdrygał się podczas grzmotów. A potem, jeśli pogoda już się uspokoiła, i tak zostawał.
 Zasypiali złączeni w żelaznym uścisku. Tak jak w łonie matki. Razem

4 komentarze:

  1. Ciekawe opko. Jednak wydaje mi się trochę dziwne, że bracia się przytulają w łóżku. Ale to tylko moje odczucia ☺.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego napisałam Kaulitzcest w domyśle.
      Dziękuję ślicznie za opinię. ^^

      Usuń
  2. Nie uważam, by było dziwne.
    Fajne, luźne, tłumaczy nam jak to Bill szuka byle pretekstu by być przy bracie, choć ten świetnie wie, iż młodszy swój strach udaje. Gdzieś w głębi widzimy ich miłość.. Świetnie napisane. Pozdrawiam i ściskam ^^ :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Podoba mi się ten tekst. Nie jest on wyszukany, a ukazuje nam tylko jedną, krótką scenę z ich życia i tak jak wspomniała Melodie. pokazuje, jak Bill szuka każdego pretekstu, by przyjść do brata i się w niego wtulić.
    Przyjemny kawałek ukazujący niewypowiedziane na głos uczucie.

    Rzan.

    OdpowiedzUsuń